.....wiosna??? Czyżby??? w kalendarzu owszem , ale za oknem niestety nic jej nie zapowiada :( Jest mróz -12 stopni , wieje wiatr a w ogrodzie moje wychodzące tulipanki przykrył znowu śnieg . Tęsknię już za słoneczkiem i ciepełkiem a póki co wiosnę zapraszam do domu kupując masowo kwiaty i wprowadzając wesołe pastelowe kolory . Chociaż w niewielkim stopniu jest to lekarstwo na moją depresję zimową . Diagnozę postawiłam sobie sama , bo konkretnego powodu ,który mógłby wytłumaczyć moje zmęczenie (wręcz lenistwo) ,rozdrażnienie i notoryczny brak snu nie widzę...Szybko zwaliłam to na hormon szczęścia ,którego chyba wogóle nie mam :( Serotonino gdzie jesteś ?!!!! W sobotę wróciła nadzieja wraz z promykami słońca i zrobiłam parę zdjęć .
Życzę Wam ( i sobie też ) wysokiego poziomu serotoniny ;)
Dzisiaj tak króciutko ,bo znowu męczy mnie przeziębienie . Nie wiem już sama , który raz tej zimy jestem chora :((( ...może to brak odporności ,a może moje niedbalstwo o własne zdrowie....Mam nadzieję , że z nadejściem długo wyczekiwanej wiosny opuszczą mnie też wszystkie choróbska...oby... Zmontowałam taki oto wianek w pastelkach , a pod kolor zakwitł hiacynt :)
Zaniedbałam ostatnio świat blogowy , zresztą wszelką twórczość też..... Przez ostatni miesiąc wpadłam w wir załatwień wszelakich...kompletowałam papiery do odbioru budowlanego domu , wędrowałam od urzędu do urzędu i wymieniałam dokumenty osobiste . Nawet nie zdawałam sobie sprawy ile instytucji trzeba przejść z powodu zmiany adresu zamieszkania , ale teraz po 1,5 roku mieszkania w nowym domu bez adresu i meldunku ( tyle czekaliśmy na nadanie numeru naszej chatce ) wreszcie kolejny etap zakończony :) Na Waszych blogach już tak wiosennie , a u mnie wszystko spóźnione w tym roku .Czas najwyższy zmobilizować się i zacząć działać :) Póki co odpędzam zimę wiosennymi kwiatami i królikiem Szarakiem ,którego uszyła mi mama :)