Po raz kolejny przekonałam się , że planowanie ( przynajmiej w moim przypadku ) nie ma sensu . Właśnie dzisiaj mija ostatni dzień mojego urlopu , miałam wielkie plany do zrealizowania , tyle projektów do wykonania i tak bardzo chciałam odpocząć ...... i nic z tego nie wyszło . Prawie dwa tygodnie na antybiotykach ... kto ma problem z zatokami to wie co przeżywałam :( Od trzech dni jest też w domu smutno z powodu naszego psa Matrixa . Oswajamy się z myślą , że już niedługo będziemy musieli podjąć najtrudniejszą decyzję dotyczącą naszego kochanego psiaka . ......
W naszej Maryniówce pojawił się nowy domownik Tośka -
pochodzący z hodowli Puchacz europejski . Frida już nie jest samotna ;)
Uwielbiam swój ogród latem . Moje oczy cieszą hortensje , jeżówki , rudbekie , delikatna czarnuszka , margaretki i wszystko co kwitnie . Upiekłam lawendowe ciasteczka z tegorocznych zbiorów lawendy . Mimo bólu , który towarzyszył mi przez prawie cały urlop udało mi się przy pomocy mojej kochanej mamy nadać nowy wygląd kanapie .. teraz pokrycie jest różane , co pięknie wkomponowało się w moją wiejską chatkę , powstały też podusie do kompletu . Naszemu Wejderowi też się podoba opcja wypoczynku w takich okolicznościach ;)
Zmykam korzystać z ostatnich chwil " urlopu "
Pozdrawiam wszystkich , którzy o mnie nie zapomnieli ;)
Bożena