Kiedy serducho zabiło mi mocniej do tego domu, on czekał na mnie już 8 lat.Był w stanie surowym zamkniętym,a my mieliśmy tylko 3 miesiące na to, żeby podłączyć media,ocieplić,zeszlifować zaniedbaną elewację,pomalować na nowo....nie wspominam o surowym wnętrzu, w którym przez te lata buszowały jedynie kuny;) ale co to dla mnie, jak czegoś bardzo się pragnie.
W tym miejscu wstawię posta, którego nie udało mi się umieścić na blogu..... nie zmieniłam treści,bo teraz napisałabym to w inny sposób....a to przecież historia ...historia mojego życia;) Zdjęcia,które dzisiaj dodam to też już przeszłość.Dzisiaj wygląda wszystko inaczej:) ,ale o tym innym razem.
01.10.2011
Zamieszanie w moim życiu nadal trwa;)Narazie mam wrażenie,że błądzimy we mgle, a termin wprowadzenia się do nowego domu zbliża się wielkimi krokami!!!!Postęp w pracach budowlanych jest ogromny...i tu należą się wielkie podziękowania naszym znajomym,którzy codziennie oferują się z pomocą.
Elewacja nabiera kolorków,chociaż było ciężko, bo dom niby nowy, ale stał w stanie surowym 8 lat i nikt o niego nie dbał....aż serce pęka ... Było więc szlifowanie,uzupełnianie szczelin,wczoraj udało nam się zaimpregnować jedną ścianę.Mam tylko nadzieję,że pogoda będzie z nami współpracować;)
Niedawno zapaliła się też pierwsza żarówka.Prowadzenie instalacji w domu drewnianym rządzi się swoimi prawami,ale nasz znajomy elektryk dał radę, za co mu bardzo dziękuję...(tym bardziej ,że ściany wewnętrzne na parterze były już zrobione na gotowo i to było nielada wyzwanie).Częściowo mamy też położoną instalację kanalizacyjną,studnia została wyczyszczona,kafelki w kuchni położone;)
Wszystko dzieje się w takim tempie,że czasami tego nie ogarniam.Za dwa tygodnie będą już schody...prawdziwe drewniane jesionowe,kominek (który będzie dostarczał nam ciepełka w zimowe wieczory).Wymarzył mi się taki troszkę jak u Baby Jagi i będę go miała !!!! Pan od kominków od razu załapał mój klimat i oto efekt narazie w postaci rysunku:)
Matrix (nasz pies) towarzyszy nam na każdym kroku.
Dla tych widoków warto żyć.
Trzymajcie kciuki,żebym zdążyła przed mrozami:)
Pozdrawiam Was serdecznie i pędzę na budowę.
Tak to właśnie było w październiku;)
Teraz mam prąd,kuchnię,łazienkę,ogień w kominku, ale o tym w następnych postach .
Kochane cieszę się,że znowu jestem w Waszym świecie.
Bardzo sie ciesze Pani szcsesciem.Przyznam ze czekalam na jakies wpisy i trzymalam kciuki! Pomoglo?! Serdecznie pozdrawiam i podziwiam,czekam na wiecej zdjec.Szczesc Boze w nowym Domu!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOj przepadłaś kobietko, jak kamień w wodę :D Rozumiem zmiany .... Wspaniale, że realizujesz swoje marzenia, to w życiu najwspanialsze , kiedy możemy je spełniać i poczuć się szczęśliwymi:) Dom piękny i klimatyczny. Mam nadzieję , że zagościsz na dłużej w życiu blogowym i będziesz nam zdawać relacje z kolejnych przedsięwzięć :)
OdpowiedzUsuńBuziaki dla Ciebie :)
Oj zrozumiała te twoja nieobecność!!!!Gratuluje spełniania marzeń...dom jest piękny i zapewne pochłania Twoja cała uwagę!Czekam na kolejne fotki i Twoje w nim pomysły!I fajnie że jesteś!!!:)Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń