wtorek, 30 marca 2010

Przedświątecznie......

Dzisiejszego posta piszę u mojej siostry,korzystam z jej prędkości neta:),u mnie w domu zasięg jest tak tragiczny,że wstawienie zdjęć na bloga graniczy czasami z cudem!!!
O 7.00 rano wróciłam z nocnej zmiany,wypiłam kawkę przy lekturze mojej ulubionej gazetki;)




Porobiłam troszkę zdjęć i pojechaliśmy w odwiedziny do mojej mamy.
W tym roku w moim domu są dosyć ubogie dekoracje,a powodem jest oczywiście brak czasu,ale i tak zrobiło się wiosennie,szczególnie jak świeci słoneczko,a za oknem słychać ćwierkanie ptaszków.





Hiacynt nareszcie pokazał się w całej okazałości i pięknie pachnie:)












Moje gałązki wierzbowe ozdabiają szydełkowe kwiatki i gipsowe owiesie.















Posiałam rzeżuchę,ale nie wiem czy zdąży wykiełkować.



Nie będę się dzisiaj rozpisywać,bo chcę się nacieszyć wizytą u mamusi:)


Pozdrawiam wszystkich odwiedzających i życzę wyciszenia w tym szczególnym czasie.





piątek, 19 marca 2010

Wiosna! Wiosna!

Czytam na Waszych blogach,że cierpicie na przesilenie wiosenne i bezproduktywność ogromną.U mnie to jakoś inaczej chyba działa,bo mnie właśnie chandra mija z każdym promieniem słońca.Od miesiąca cierpiałam na ogromne nieróbstwo,ale całe szczęście to już za mną.Mimo tego ,że zima też ma swój urok ..ja, urodzona w czerwcu potrzebuję ciepła i promieni słonecznych.I dlatego zaczynam teraz wychodzić z letargu zimowego.Remont mojej kuchni ruszył;) ....nareszcie!!!

A w międzyczasie powstają drobiazgi,które cieszą moje oko.
Powstała więc oprawa do obrazka,który n
amalowała kiedyś moja uzdolniona mamusia.Ja nazywam tego chłopczyka francuskim Gawroszem,mimo tego że nie śpiewa,a roznosi gazety;)
Nie wiem jeszcze gdzie znajdzie swoje miejsce,więc narazie czeka..



Przerobiłam też swojego gipsowego anioła,który wcześniej był złocony,a dzięki przecierce udaje,że jest z kamienia..a może z marnuru?:)


Odsłaniam też rąbek mojego przerobionego kredensu kuchennego,a dokładnie gzyms,który znalazłam na strychu i pewnie został wykonany w stolarni mojego pradziadka.Całości nie pokazuję,bo jeszcze prace trwają;)









A propos strychu...wczoraj dostałam takiego powera,że cały strych wysprzątałam i jestem z siebie strasznie dumna:) Przy tej okazji znalazłam oczywiście mnóstwo ciekawych przedmiotów i przydasiów do przeróbki i całą stertę starych nut.

Dokończyłam też moją magnolię i teraz zastanawiam się co z nią dalej zrobić?????Może obrazek,a może podusię....



No i powstał też woreczek (na nocnej zmianie w pracy,hehe) mój prywatny z moim inicjałem.





Pozdrawiam wszystkich gorąco w ten piękny poranek i zmykam malować dalej meble w kuchni. 

sobota, 6 marca 2010

Nareszcie nadszedł utęskniony weekend i moje pierwsze dwa dni wolnego od miesiąca.Mam tyle zaległości,że sama nie wiem do czego ręce włożyć.Przeróbka kuchni w trakcie,ale mozolnie mi to idzie z braku czasu.Właśnie zabrałam się za stół i krzesła i mam nadzieję,że za tydzień będą gotowe i będę mogła je pokazać.Maluję je na biało i oczywiście przecieram.Muszę jeszcze kupić jakiś materiał obiciowy na siedzenia i będę zadowolona z efektu ..chyba.
Póki co pokazuję niespodziewajkę wymiankową jaką zrobiłam dla Jagody.Myślę,że już prezencik dotarł do niej i mam nadzieję,że sprawiłam jej choć troszkę radości.
Niestety nie są to wszystkie rzeczy jakie znalazły się w paczuszce :( nie wszystko sfotografowałam.

Do Jagody powędrowała sercowa zawieszka,którą myślę można wykorzystać dwustronnie.











Zakładeczka do książki z sentencją na odwrocie do kompletu.





Obrazek na drewnie z moimi ukochanymi motywami pięknych kobiet minionych wieków.









Był jeszcze wieszak i woreczek z wielkanocną owiesią gipsową (niestety brak zdjęć)

A na obiad były placki po zbójnicku,lub jak kto woli po węgiersku-z gulaszem, serkiem tartym i koniecznie ogórasem. .Na naszym terenie placki to bardzo popularne danie.Ja najbardziej lubię takie z blachy,a blachę mam ze starego pieca kaflowego mojej babci,którą kładę na kuchenkę gazową i piekę:) Łopatkę do przewracanie placków mam chyba jeszcze od prababci -u nas  nazywamy ją plackorz;)...dzisiaj już takich nie ma..






Takie placki można jeść na różne sposoby: z gulaszem oczywiście,ale górale;) serwują je także z cukrem i śmietaną (ja osobiście wolę zamiast śmietany masło),z wyrzoskami (to takie mięsko smażone w tłuszczu-lepsza wersja skwarek),lub z oscypkiem ...pycha;)

Życzę Wam miłej,słonecznej niedzieli i pozdrawiam wszystkich odwiedzających. 

środa, 3 marca 2010

Chwalę się;)

Dawno mnie nie było na blogu.Powód-notoryczny brak wolnego czasu:( .Pracowałam ostatnio więcej niż powinnam,a czas spędzany w domu upływał mi tylko na koniecznych czynnościach.Ach,nawet nie wiecie jaka jestem zmęczona tym ostatnim miesiącem.Mam nadzieję,że teraz wszystko wróci do normy,a ja będę miała wreszcie czas nadrobić zaległości na swoim blogu,jak również na Waszych,bo kompletnie nie mam pojęcia co u Was słychać i stęskniłam się za Wami:)
Dzisiaj będę się chwalić!!!Dostałam piękny prezent z wymianki organizowanej przez Szafę cukierkowo-wymiankową od wspaniałej kobietki Brygidy.Moja paczucha była pełna skarbów pięknie zapakowanych. Brygidko kochana dziękuję Ci za te wszystkie śliczności,trafiłaś w mój gust;).Wszystkie te rzeczy są bardzo pięknie i misternie wykonane(czego Ci zazdroszczę) i znajdą miejsce w moim domu.Szkoda tylko,że nie pokazujesz nam tego co robisz...może pomyślisz o tym, żeby dołączyć do naszej blogowej rodzinki:) Jeszcze raz bardzo,bardzo Ci dziękuję.

Ha,a największe zaskoczenie było jak przeczytałam adres nadawcy  ;)...paczuszka szła do mnie aż 16 kilometrów...hihi.Ja też przygotowałam swój prezent i właśnie go wysłałam,ale zawartość pokażę Wam dopiero jak dotrze do wyznaczonej osóbki ,żeby nie psuć niespodzianki.Powiem tylko w tajemnicy,że moja przemierzy tylko 32 km -śmieszny zbieg okoliczności.

A teraz zdjęcia moich nowych prezentów,w rzeczywistości są piękniejsze.





















Pozdrawiam Was i życzę miłego popołudnia,zmykam robić kawę,do której pochłonę słodkości od Brygidy.