Będąc szczęśliwą posiadaczką nowej (cichutkiej) maszyny rzuciłam się w wir szycia.Moje umiejętności są na razie bardzo słabe,żeby nie powiedzieć marne,ale nie poddaję się.Ostatnimi czasy powstały nowe firanki kuchenne uczynione z prześcieradła zakupionego w T. za grosze i koronki z miejscowego sklepu o wdzięcznej nazwie "Żeleźniok"....hehe pewnie nie macie pojęcia co to za sklep;)...Centra handlowe wysiadają przy moim wiejskim sklepie.Jeśli czegoś nie ma w okolicznych hipermarketach to napewno jest w Żeleźnioku.Można tam kupić dosłownie wszystko !!!!!!!!!!!!!Nici,podpaski,grabie,cebulki tulipanów,płyn do naczyń na litry (nalewany do peta),gwoździe,zeszyty, piękną ceramikę...i koronki w śmiesznych cenach.No i tam kupiłam koronkę o szerokości 10 cm za 2,00 zł za metr!!!!!! Nie dziwicie się chyba że wzięłam tyle ile było na stanie -tylko 11 m bo to w końcu wiejski sklep i nie nastawiają się na sprzedaż hurtową;).Wracając do firanek...poniżej zamieszczam zdjęcia.Powstał też lambrekin pomiędzy kuchnią a salonem (czyt.wiejską izbą)Całość ozdobiłam transferami.
Na kolację Darek zrobił pizzę,do której użyliśmy co nieco z domowego ogródka: paprykę i cukinię ze słoja ,którą parę tygodni temu przerobiłam na......ananas.Pycha!Z reszty ciasta zrobiłam drożdżóweczki miniaturowe z tymże "ananasem"
Życzę stosunkowo luźnego tygodnia w pracy;)
Pięknieste, pozdrowionka serdeczne.papa
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia takie nastrojowe...
cukiniowy ananas? brzmi ciekawie...zdradzisz sposób??
:) pozdrawiam, dobrego dnia!
:P jak mozna takie zdjęcia zamieszczać, kiedy siedzę w pracy i ślina mi cieknie na podłogę :////
OdpowiedzUsuń