niedziela, 4 grudnia 2011

Mój wymarzony świat

Wracam do blogowego świata po bardzo długiej przerwie.Od wczoraj mam internet, więc mogę z przyjemnością Was znowu odwiedzać i sama napisać co w moim życiu zaszło:) Podobno każdy w życiu ma swoją szansę i to jak ją wykorzysta zależy tylko od niego.......ten rok był najwyraźniej moim rokiem...rokiem zmian -kompletnie zresztą niespodziewanych.Spełniło się moje marzenie ....mam swój magiczny,cudowny dom ,a raczej chatę na wsi.Sama nie wiem od czego zacząć,bo tempo mojego życia od 12 sierpnia dorównywało prędkości światła,ale udało się i mieszkam!!!!!!!
Kiedy serducho zabiło mi mocniej do tego domu, on czekał na mnie już 8 lat.Był w stanie surowym zamkniętym,a my mieliśmy tylko 3 miesiące na to, żeby podłączyć media,ocieplić,zeszlifować zaniedbaną elewację,pomalować na nowo....nie wspominam o surowym wnętrzu, w którym przez te lata buszowały jedynie kuny;) ale co to dla mnie, jak czegoś bardzo się pragnie.



W tym miejscu wstawię posta, którego nie udało mi się umieścić na blogu..... nie zmieniłam treści,bo teraz napisałabym to w inny sposób....a to przecież historia ...historia mojego życia;) Zdjęcia,które dzisiaj dodam to też już przeszłość.Dzisiaj wygląda wszystko inaczej:) ,ale o tym innym razem.


01.10.2011

Zamieszanie w moim życiu nadal trwa;)Narazie mam wrażenie,że błądzimy we mgle, a termin wprowadzenia się do nowego domu zbliża się wielkimi krokami!!!!Postęp w pracach budowlanych jest ogromny...i tu należą się wielkie podziękowania naszym znajomym,którzy codziennie oferują się z pomocą.
Elewacja nabiera kolorków,chociaż było ciężko, bo dom niby nowy, ale stał w stanie surowym 8 lat i nikt o niego nie dbał....aż serce pęka ... Było więc szlifowanie,uzupełnianie szczelin,wczoraj udało nam się zaimpregnować jedną ścianę.Mam tylko nadzieję,że pogoda będzie z nami współpracować;)











Niedawno zapaliła się też pierwsza żarówka.Prowadzenie instalacji w domu drewnianym rządzi się swoimi prawami,ale nasz znajomy elektryk dał radę, za co mu bardzo dziękuję...(tym bardziej ,że ściany wewnętrzne na parterze były już zrobione na gotowo i to było nielada wyzwanie).Częściowo mamy też położoną instalację kanalizacyjną,studnia została wyczyszczona,kafelki w kuchni położone;) 






Wszystko dzieje się w takim tempie,że czasami tego nie ogarniam.Za dwa tygodnie będą już schody...prawdziwe drewniane jesionowe,kominek (który będzie dostarczał nam ciepełka w zimowe wieczory).Wymarzył mi się taki troszkę jak u Baby Jagi i będę go miała !!!! Pan od kominków od razu załapał mój klimat i oto efekt narazie w postaci rysunku:)



Matrix (nasz pies) towarzyszy nam na każdym kroku.







Dla tych widoków warto żyć.








Trzymajcie kciuki,żebym zdążyła przed mrozami:)
Pozdrawiam Was serdecznie i pędzę na budowę.


Tak to właśnie było w październiku;)
Teraz mam prąd,kuchnię,łazienkę,ogień w kominku,  ale o tym w następnych postach .


Kochane cieszę się,że znowu jestem w Waszym świecie.

3 komentarze:

  1. Bardzo sie ciesze Pani szcsesciem.Przyznam ze czekalam na jakies wpisy i trzymalam kciuki! Pomoglo?! Serdecznie pozdrawiam i podziwiam,czekam na wiecej zdjec.Szczesc Boze w nowym Domu!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj przepadłaś kobietko, jak kamień w wodę :D Rozumiem zmiany .... Wspaniale, że realizujesz swoje marzenia, to w życiu najwspanialsze , kiedy możemy je spełniać i poczuć się szczęśliwymi:) Dom piękny i klimatyczny. Mam nadzieję , że zagościsz na dłużej w życiu blogowym i będziesz nam zdawać relacje z kolejnych przedsięwzięć :)
    Buziaki dla Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj zrozumiała te twoja nieobecność!!!!Gratuluje spełniania marzeń...dom jest piękny i zapewne pochłania Twoja cała uwagę!Czekam na kolejne fotki i Twoje w nim pomysły!I fajnie że jesteś!!!:)Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie wielką radością.
Dziękuję z całego serducha :)